Najnowsze wpisy


Maska w samochodzie.
28 lutego 2021, 20:32

Często na ulicy zauważam kierowców w maseczkach, którzy jadą sami.  

Zastanawiam się wtedy w jakim celu noszą te maseczki?

Po pierwsze nie jesteśmy zobowiązani do noszenia maseczki w samochodzie gdy jedziemy sami oraz gdy podróżujemy z osobami, z którymi mieszkamy czyli najbliższą rodziną np. dzieci.

Będąc sami nie jesteśmy narażeni na zarażenie się, ponieważ nie ma nikogo, od kogo moglibyśmy się zarazić. Sami też nikogo nie zarazimy.

Więc w jakim celu męczyć się i pocić w maseczce podróżując samotnie samochodem? 

Kiedy zabieramy ze sobą kolegę lub koleżankę to musimy założyć maseczkę, by nie zachorować lub nie zarazić innej osoby, ale jadąc samemu po co to robić?

Widzę bardzo wiele takich osób i zastanawiam się czy po prostu nie wiedzą, że jadąc sami nie muszą zakładać maseczki czy po prostu tak bardzo boją się zarażenia nawet będąc we własnym samochodzie?

 

Seniorzy - niewychodzenie z domu - koronawirus...
21 lutego 2021, 09:21

Izolacja seniorów.

W czasach koronawirusa nadrzędną kwestią stała się ochrona osób najbardziej narażonych na zarażenie - czyli seniorów.

Strach przed zachorowaniem może zachęcać wielu starszych ludzi do jak największej izolacji.

Jednak jak taka izolacja powinna wyglądać? Czy seniorzy powinni całkowicie przestać wychodzić z domu?

Moim zdaniem nie należy popadać w skrajność. Chodzi tutaj głównie o ograniczenie kontaktów a nie o całkowitą izolację od świata.

Spacery na świeżym powietrzu naprawdę mają zbawienny wpływ na zdrowie co w przypadku starszych ludzi jest kwestią kluczową.

Dostęp do słońca zwiększa naszą odporność. Dzięki promieniom słonecznym nasz organizm staje się silniejszy.

Dostęp do tlenu sprawia, że mózg staje się natleniony. Dzięki temu człowiek ma w sobie więcej energii.

Dlatego izolację powinniśmy rozumieć jako ograniczenie kontaktów a nie siedzenie w domu tygodniami czy miesiącami.

Czyli na przykład unikanie chodzenia do sklepu w godzinach, gdzie jest najwięcej klientów lub proszenie rodziny o zrobienie zakupów, nie branie udziału w spotkaniach towarzystkich czy rodzinnych gdzie jest wielu ludzi itp.

Zamiast iść na kawę do domu koleżanki można umówić się z nią na spacer na świeżym powietrzu gdzie ryzyko zakażenia jest niższe. 

Naprawdę istnieje wiele możliwości by być bezpiecznym a jednocześnie nie zostać odizolowanym od całego świata, chociaż o kontaktach społecznych w innym wpisie.

Samotne spacerowanie w miejscach gdzie jest mniej ludzi jest lepsze niż spędzanie wielu miesięcy samotnie w domu.

Dla seniorów codzienne spacery są istotne, ponieważ spacer jest aktywnością fizyczną. Spacerując starsi ludzie wzmacniają swoje serce, płuca, mięśnie. Codzienna aktywność zapobiega otyłości co w przypadku starszych ludzi może być bardzo niebezpieczne. Mózg jest natleniony dlatego mają więcej energii, dłużej pozostają sprawni umysłowo.

Inną kwestią jest depresja. Niestety siedząc w domu ludzie są bardziej podatni na stany depresyjne. Wbrew pozorom depresja jest bardzo niebezpieczną chorobą. Depresja pozbawia siły walki, może nawet mieć wpływ na zdrowie fizyczne i skrócenie długości życia.

Dlatego seniorzy powinni wychodzić. Ostrożnie, uważnie, nie narażać się na niebezpieczeństwo zarażenia wirusem, ale spacerować należy. Samotny spacer jest według mnie jak najbardziej wskazany.

 

 

 

Pracownicy sklepów w czasach Covid-19. Bohaterowie?...
20 lutego 2021, 02:32

W czasach koronawirusa mamy wielu bohaterów. Są nimi lekarze,  nauczyciele zmagający się z nauczaniem przez internet czy policjanci czuwający nad przestrzeganiem prawa.

Niestety trudno nie zauważyć, jak często zapomnieni są kasjerzy i kasjerki pracujący w sklepach i supermarketach.

To one codziennie od roku narażają życie swoje i swoich rodzin idąc każdego dnia do pracy.

W supermarketach obsługują tysiące ludzi każdego dnia.

Po powrocie do domu zastanawiają się, czy są chore, czy zarażą swoich bliskich, starszych schorowanych krewnych?

Jednak tak często ich zasługi są pomijane.

Nauczyciele mogą bezpiecznie uczyć przez internet, a pracownicy sklepów są w bliskim kontakcie z ludźmi każdego dnia.

Nawet lekarze mogą ograniczyć kontakty poprzez teleporady, a kasjerki nie.

Czy są bahaterami i bohaterkami? Oczywiście są, ale trochę zapomnianymi przez społeczeństwo.

Niesłusznie uznani za hipochondryków.
19 lutego 2021, 21:02

Czasami zdarza się tak, że ludzie naprawdę chorzy zostają uznani za hipochondryków.

Taka sytuacja najczęściej zdarza się, kiedy pacjent sygnalizuje złe samopoczucie, a lekarz nie znajduje choroby.

Pacjent pojawia się częściej, a lekarz dalej nie wie w jaki sposób może mu pomóc.

W głowie lekarza rodzi się opinia, że pacjent symuluje i jest po prostu hipochondrykiem.

Od tej pory pacjent może być lekceważony przez lekarza.

Lekarz przepisuje witaminy, by pozbyć się natrętnego człowieka.

Niestety w wielu przypadkach lekarz ma rację. Pacjent faktycznie symuluje. Ale dlaczego to robi? Czy powinien być z tego powodu lekceważony? Symulacja choroby może wynikać na przykład z depresji lub innych zaburzeń czy chorób psychicznych. Depresja może w niektórych przypadkach przejawiać się poprzez fizyczne dolegliwości takie jak bóle brzucha, głowy. Nieleczona depresja może prowadzić nawet do samobójstwa. Jednak chory nie zawsze jest świadomy swojej choroby. Boli go żołądek więc szuka pomocy u lekarza. I tutaj zachodzi pytanie. Czy lekarz rodzinny mógłby być pierwszą osobą, która zauważy te symptomy depresji i zaproponuje na przykład wizytę u psychologa? - I tak i nie. Z jednej strony takie działanie byłoby pozytywne. Chory dostaje propozycję wizyty u psychologa, idzie, tam dostaje pomoc i choroba jest leczona. Jednak w praktyce większość ludzi odmówi i będą oburzeni taką propozycją, ponieważ będą uznawać, że są zdrowi. Jednak możemy zauważyć tutaj zachowanie skierowane na szukanie pomocy. Osoba chora (np. na depresję) szuka pomocy i może to przebiegać w różnej formie. W tym przykładzie jest to szukanie pomocy i skarżenie się na dolegliwości fizyczne.

Inną kwestią są ludzie naprawdę chorzy, którzy nie są poprawnie zdiagnozowani przez lekarza. Po wpadnięciu w szufladkę "hipochondryk" nie są już wysłuchiwani. Jest to bardzo niebezpieczna sytuacja, ponieważ choroba rozwija się, nie jest leczona co w konsekwencji może prowadzić do groźnych powikłań lub nawet śmierci chorego gdy nie jest zdiagnozowany np. rak.

Nie chodzi tu oczywiście o wszystkich lekarzy. Mówię tutaj tylko o niektórych z nich, być może o mniejszości.

Zatem co zrobić by nie dochodziło do takich przykrych sytuacji?

Myślę, że po prostu dobry lekarz powinien wysłuchać dokładnie co pacjent ma do powiedzenia, zrozumieć go, zlecić badania, które wykluczą choroby. Jeśli jest to naprawdę osoba, która symuluje powinien delikatnie zasugerować pomoc psychologiczną, zapytać o samopoczucie psychiczne. Polecić mu zdrowie odżywianie się,  ćwiczenia, spacery.

 

 

Niektórzy lekarze.
24 stycznia 2021, 03:31

Ile razy poszedłeś do lekarza i nie otrzymałeś pomocy?

Lekarz przepisał leki, które nie pomagały.

Wróciłeś do lekarza. Dostałeś inne leki, jednak objawy dalej nie ustępowały.

Ten scenariusz powtarzał się wiele razy, a ty stałeś się natrętnym pacjentem.

Wiesz, że nie powinieneś sprawdzać choroby w internecie. Jednak w końcu zmęczony dolegliwościami zdrowotnymi decydujesz się na ten krok. Wpisujesz objawy w wyszukiwarkę i znajdujesz kilka chorób lub pytasz znajomego, który sugeruje, że możesz cierpieć na XXX, ponieważ ktoś w jego rodzinie na to chorował i miał podobne objawy.

Po długim czasie lekarz zleca badania. Uświadamiasz sobie, że cierpisz na chorobę, o której rok temu czytałeś w internecie lub mówił ci o niej twój znajomy.

Tylko dlaczego lekarzowi zajęło tak dużo czasu coś, co tobie zajęło 20 minut szukania na stronach internetowych?

Nie chcę by ktoś źle mnie zrozumiał, nie oskarżam tutaj wszystkich lekarzy. Piszę tu o sytuacjach, które czasami się zdarzają. Może jst ich duża mniejszość i o to tutaj chodzi.

Myślę, że jest wiele przyczyn, takiego zjawiska na przykład: (wybrać jeden lub kilka)

1. Po pierwsze przypuszczam, że problem może tkwić w kształceniu lekarzy. Może brakuje im wiedzy, nie są odpowiednio wykwalifikowani.

2. Po skończeniu studiów lekarz przestaje się dalej uczyć. Nie czyta, nie zdobywa siedzy, nie powtarza tego czego nauczył się na studiach. Skutkuje to po prostu zapominaniem tego, czego się wcześniej nauczyli.

3. Leczenie nie jest ich powołaniem. Wybrali ten zawód z powodów finansowych, a nie interesuje ich medycyna. Dlatego nie pogłębiają swojej wiedzy bo po prostu męczy ich czytanie o czymś, co ich nie interesuje.

4. Zwykła bezduszność i lekceważenie pacjenta. Nie interesuje ich stan pacjenta, chcą by jak najszybciej po prostu sobie poszedł. Wykazują się brakiem empatii oraz poczuciem wyższości.

5. Lekarz może uznać pacjenta za zwykłego hipohondryka i lekceważy jego skargi. Co nieuchronnie prowadzi do pogorszenia stanu pacjenta.

6. Najważniejszy chyba powód to ograniczenia nałożone na lekarzy. Lekarzowi nie opłaca się zlecanie dużej ilości badań, bo to wiąże się z kosztami. Dlatego woli zgadywać chorobę, może uda się trafić na właściwe lekarstwa.

 

Skutki takich działań mogą być tragiczne. Stan pacjenta niewłaściwie leczonego pogarsza się co w najgorszym przypadku może prowadzić nawet do śmierci.

W telewizji jesteśmy ostrzegani, by bez konsultacji z lekarzem nie brać żadnych leków, bo to zagraża naszemu życiu i zdrowiu, a czy nie zagraża to życiu i zdrowiu, gdy przez długi czas pacjenci biorą leki, które są na zupełnie inną chorobę?