Niesłusznie uznani za hipochondryków.


19 lutego 2021, 21:02

Czasami zdarza się tak, że ludzie naprawdę chorzy zostają uznani za hipochondryków.

Taka sytuacja najczęściej zdarza się, kiedy pacjent sygnalizuje złe samopoczucie, a lekarz nie znajduje choroby.

Pacjent pojawia się częściej, a lekarz dalej nie wie w jaki sposób może mu pomóc.

W głowie lekarza rodzi się opinia, że pacjent symuluje i jest po prostu hipochondrykiem.

Od tej pory pacjent może być lekceważony przez lekarza.

Lekarz przepisuje witaminy, by pozbyć się natrętnego człowieka.

Niestety w wielu przypadkach lekarz ma rację. Pacjent faktycznie symuluje. Ale dlaczego to robi? Czy powinien być z tego powodu lekceważony? Symulacja choroby może wynikać na przykład z depresji lub innych zaburzeń czy chorób psychicznych. Depresja może w niektórych przypadkach przejawiać się poprzez fizyczne dolegliwości takie jak bóle brzucha, głowy. Nieleczona depresja może prowadzić nawet do samobójstwa. Jednak chory nie zawsze jest świadomy swojej choroby. Boli go żołądek więc szuka pomocy u lekarza. I tutaj zachodzi pytanie. Czy lekarz rodzinny mógłby być pierwszą osobą, która zauważy te symptomy depresji i zaproponuje na przykład wizytę u psychologa? - I tak i nie. Z jednej strony takie działanie byłoby pozytywne. Chory dostaje propozycję wizyty u psychologa, idzie, tam dostaje pomoc i choroba jest leczona. Jednak w praktyce większość ludzi odmówi i będą oburzeni taką propozycją, ponieważ będą uznawać, że są zdrowi. Jednak możemy zauważyć tutaj zachowanie skierowane na szukanie pomocy. Osoba chora (np. na depresję) szuka pomocy i może to przebiegać w różnej formie. W tym przykładzie jest to szukanie pomocy i skarżenie się na dolegliwości fizyczne.

Inną kwestią są ludzie naprawdę chorzy, którzy nie są poprawnie zdiagnozowani przez lekarza. Po wpadnięciu w szufladkę "hipochondryk" nie są już wysłuchiwani. Jest to bardzo niebezpieczna sytuacja, ponieważ choroba rozwija się, nie jest leczona co w konsekwencji może prowadzić do groźnych powikłań lub nawet śmierci chorego gdy nie jest zdiagnozowany np. rak.

Nie chodzi tu oczywiście o wszystkich lekarzy. Mówię tutaj tylko o niektórych z nich, być może o mniejszości.

Zatem co zrobić by nie dochodziło do takich przykrych sytuacji?

Myślę, że po prostu dobry lekarz powinien wysłuchać dokładnie co pacjent ma do powiedzenia, zrozumieć go, zlecić badania, które wykluczą choroby. Jeśli jest to naprawdę osoba, która symuluje powinien delikatnie zasugerować pomoc psychologiczną, zapytać o samopoczucie psychiczne. Polecić mu zdrowie odżywianie się,  ćwiczenia, spacery.